Pierwszoroczni dali nam się we znaki już we wrześniu, kiedy to niestrudzenie lansowali nowe obyczaje poruszania się po szkole.
Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że to dopiero przedsmak tego, co miało później nastąpić…
Kociaki rozwinęły skrzydła dopiero w drugim miesiącu (każdy wie, o co chodzi), jednak z każdym tygodniem jest coraz gorzej!
Czas płynie, a wraz z nim powinny być przyswajane pewne normy.
Z przerażeniem obserwujemy jednak zachowania, które nie mieszczą się w ich granicach. Mało tego spora grupa naszych młodszych rówieśników ma za nic szkolną tradycję i kulturę słowa. Bardzo dobitnie przekonaliśmy się o tym przed otrzęsinami. Nie dziwi nas nawet to, że uczyć im się też nie chce. Wiadomo hormony buzują, mózg się lasuje, jednak… może warto byłoby się zastanowić, czy nie skorzystać z pomocy szkolnego psychologa?
A tak w ogóle, to wstydźcie się!! Bo jak na razie, to nam wstyd za was! Mówią, że małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot. Jeśli tak, to co będzie za 2 lata?!