Wszechstronny wywiad z Rafałem Olbrychskim

Dnia 22 listopada 2008 roku w auli Liceum Ogólnokształcącego w Lipnie odbyła się impreza pt. „Portret rodzinny we wnętrzu”, w której uczestniczyli członkowie rodziny Poli Negri oraz zaproszeni goście. Jednym z nich był Rafał Olbrychski, który urodził się dnia 26 lutego 1971 roku w Warszawie. Jest synem wybitnego aktora Daniela Olbrychskiego. Pan Rafał należy do grona aktorskiego i muzycznego. W 1987 roku założył zespół Reds, w którym to pełni rolę wokalisty i lidera. Występował na scenach Teatru Wielkiego w Warszawie i Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Współpracował ze sławami polskiej piosenki, tj. Marylą Rodowicz, a także miał okazję grać w kilku filmach. Oprócz tego jest gospodarzem programu „Pytanie na śniadanie” emitowanego na antenie TVP2.

Artur Palczak: Co skłoniło Pana do przybycia na tak niepozornie małą galę i jak się Panu podoba w Lipnie?
Rafał Olbrychski: Muszę przyznać, że jest tu bardzo ciężko dojechać z powodu robót drogowych. Jeszcze niewiele widziałem, bo zdążyłem dojechać tylko tu – do szkoły, ale podoba mi się przede wszystkim atmosfera. Jest taka ciepła, da się odczuć waszą gościnność. Nie ukrywam, że dotarłem tu ze względu na Wiesię Czapińską, która powiedziała mi, że trzeba tu być, więc wiedziałem, że muszę się postarać i przyjechać.

AP: Każdy kto jest zainteresowany muzyką wie, że był pan wokalistą zespołu Reds. Gdyby Pan mógł, to proszę opisać początki działalności zespołu i historię rozpoczęcia działalności scenicznej.
Rafał Olbrychski: Swoją „karierę” sceniczną rozpocząłem spektaklem, o którym powiedziałem dzisiaj na scenie, a mianowicie „Wigilie polskie” Barbary Wachowicz. Tam śpiewałem piosenkę, której tekstem był wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pt. „Kolęda”, zaś muzyka była mojego autorstwa. Tak więc, działalność sceniczną rozpocząłem, mając 15 lat, a zespół zakładałem w wieku 16 – 17 lat. Muszę się przyznać, choć wiem, że będzie to niezbyt wychowawcze, że rzuciłem nawet szkołę, aby móc jeździć na koncerty. Mój zespół grał jako suport Kultu, bo mieliśmy tę samą managerkę. Namieszałem sporo rockiem w moim życiu, a zmieniło się ono dzięki niemu całkowicie. Pierwszą płytę wydaliśmy w 1989 roku.

AP: Czy interesowały Pana kiedyś mocniejsze brzmienia?
Rafał Olbrychski: Oczywiście! Kiedy zaczynałem grać jako zupełny „szczaw”, to starałem się tworzyć covery piosenek zespołów takich jak Dezerter czy Brygada Kryzys, a sięgałem nawet do Sex Pistols. Tak, to były moje korzenie.

AP: Jest Pan także aktorem. Jaka rola sprawiła najwięcej trudności, a którą grało się najlepiej i dlaczego?
Rafał Olbrychski: Najwięcej trudności sprawił mi mój debiut, czyli „Rozmowa z człowiekiem z szafy” Mariusza Grzegorza, ale za tę rolę dostałem nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego. Wiem, że uzyskałem to wyróżnienie dzięki Wiesławie Czapińskiej, która miała wiele do powiedzenia w tej sprawie. Teraz już drugi rok z rzędu będę prowadził galę wręczania tych nagród, tak więc staje się to już tak jakby wątkiem historycznym w moim życiu. Najlepiej pracowało mi się zaś z Wojtkiem Pasikowskim przy filmie „Słodko-gorzki”. Film opowiada o życiu w liceum. Zachęcam gorąco do obejrzenia go, gdyż jest łatwo dostępny na płytach DVD.

AP: Czy kiedykolwiek czuł się Pan przyćmiony blaskiem talentu ojcowskiego?
Rafał Olbrychski: Oczywiście, że czułem się przyćmiony. Tato jako aktor osiągnął wszystko w tym kraju, w Europie bardzo wiele, a słyszano o nim nawet za wielką wodą w Ameryce. Wśród ludzi, którzy się znają na filmie i działalności aktorskiej, jest bardzo ceniony. Ciekawostką jest to, że przestano mnie z nim porównywać, gdy zacząłem występować jako aktor.

AP: Kiedyś wypowiedziano słowa „per aspera ad astra”. Jak Pan sądzi, czy stwierdzenie „przez ciernie do gwiazd” może odnosić się do dążenia do celu w każdej branży zawodowej, a w szczególności muzycznej? Rafał Olbrychski: Zdecydowanie tak. To droga przez mękę i tylko najwytrwalsi sprostają przeciwnościom losu i osiągną cel.

AP: Dziękuję bardzo za czas mnie poświęcony i rozmowę. Zapraszam częściej do Lipna w imieniu naszych mieszkańców.
Rafał Olbrychski: Również dziękuję.

Powrót