Na każdym kroku spotykamy się z tak zwaną muzyką masową. To ją najczęściej słyszymy na najbardziej popularnych festiwalach w Polsce, w radiach i telewizji. Co ją stanowi?
Między innymi najpopularniejsze obecnie (głównie wśród młodszej części słuchaczy) polskie wokalistki, jak Doda lub Gosia Andrzejewicz. Nie sądzę, że to świadczy dobrze o naszym rynku muzycznym i gustach Polaków.
Wiele piosenek i tekstów polskich wykonawców jest do siebie bardzo podobnych, powtarzają się w nich banalne słowa, jęki, wycia, wzdychanie… Na występach nie ma instrumentów. Liczy się show. Stylizacja do złudzenia przypomina gwiazdy zagraniczne (np. stroje Dody, a stroje Lady Gagi, Beyonce). Cały tak zwany image, skandale są wyreżyserowane i także nie są pomysłami naszych sław, ale ich koleżanek „po fachu” zza oceanu. Na przykład, na gali „Viva Comet” miała miejsce parodia sytuacji z rozdania nagród MTV, kiedy to Madonna, Christina Aguilera i Britney Spears całowały się- polska „królowa” pocałowała się z… transwestytami (o fuj!). Być może, niektórzy ludzie, mimo że nie znają hitów Dody, wiedzą coś o niej ze względu na szum medialny (całkiem świadomy i zamierzony) wokół jej osoby. I oto właśnie chodzi - o sławę. Istnieje wiele tak zwanych celebrytek, które wyznają zasadę „Nieważne jak mówią, byleby mówili.”
Na całe szczęście część polskiego społeczeństwa wybiera muzykę, której towarzyszy prawdziwe granie na koncertach, różnorodne teksty i melodie. Nie jest ona tak wszechobecna w mediach, ale żyjąc w XXI wieku mamy mnóstwo możliwości, by do niej dotrzeć. Taką twórczość reprezentuje Katarzyna Nosowska. Wydaje płyty solowe oraz płyty z zespołem HEY, wychowuje syna, koncertuje, pisze teksty. Jej życia nie stanowią ciągłe skandale i romanse. Mimo tego, że wokalistka nie pokazuje się w strojach, których prawie nie ma i nie skacze na scenie, ma swoich wiernych słuchaczy i ciągle zaskakuje nowych. Teksty piosenek poruszają sprawy i uczucia, które dotyczą nas wszystkich, ale autorka opisuje je w niezwykły sposób, stosując ciekawe i zaskakujące metafory. W tym przypadku sprawdza się stwierdzenie: „Prawdziwy talent obroni się sam”. Nie jest mu potrzebna kolorowa otoczka, afery, wulgarne zachowania, ciągłe występy w mediach i programach rozrywkowych.
Wielu współczesnych wykonawców w czasie koncertów posługuje się publicznością, wystawiając w ich stronę mikrofon. Chyba większość z nas przychodzi na koncert, bo chce posłuchać artysty, a nie zgromadzonych ludzi. No i te częste: „Rączki do góry!”, „Jak się bawicie?!”, „Jesteście cudowni!”. Chyba nie to jest istotą bycia muzykiem, artystą, piosenkarzem, a cenniejsze są spontaniczne gesty publiczności.
Mam nadzieję, że w naszych mediach zawsze znajdzie się miejsce dla muzyki w prawdziwym tego słowa znaczeniu, a słuchacze będą mieli w czym wybierać- niekoniecznie między Dodą Elektrodą, która jak sama śpiewa, dostała tytułową „Szansę” i powtarza: „Nie daj się!”, a wzdychająca Gosia Andrzejewicz, ogłaszająca: „Nadszedł czas by mówić nie.. Nieee, hee”.
Weronika Rzymska